Autor: Marcin Maria Bogusławski
Gottfried Wagner, "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Ryszard Wagner – pole minowe", przeł. Agnieszka Gadzala, Wydawnictwo M, Kraków 2014.
Książka Gottfrieda Wagnera to wielka mowa oskarżycielska, skierowana przeciwko Ryszardowi Wagnerowi, ale także przeciw jego duchowo-ideowym spadkobiercom (należy do nich część rodziny sterująca biznesem pod nazwą Festiwal w Bayreuth czy tacy dyrygenci, jak Christian Thielemann). Jej siłą jest prosty i bezpośredni język, częste odwołania do mało popularnych tekstów źródłowych, a także unikanie taniej „psychoanalizy”, która negatywnie naznaczyła choćby pracę Joachima Kohlera „Wagner. Ostatni Tytan”.
Gottfried Wagner podejmuje próbę rekonstrukcji światopoglądu Ryszarda Wagnera, naznaczonego „rasizmem, pogardą wobec kobiet, ubóstwieniem samego siebie i pogardą wobec życia”. Stara się również pokazać, że odcisnął on trwałe piętno na artystycznej spuściźnie kompozytora, która infekuje współczesną świat ideami antydemokratycznymi, mizoginicznymi czy antydemokratycznymi.
Najsilniejsze wrażenie zrobiły na mnie dwa rozdziały książki. Dziewiąty, zatytułowany „Antysemita” oraz siódmy o wymownym tytule „Ulubieniec króla”. Gottfried Wagner konsekwentnie i rzeczowo odsłania w nich najbardziej mroczne strony oblicza Ryszarda Wagnera – zajadłego rasisty traktującego innych ludzi wyłącznie w kategoriach narzędzi służących do osiągania własnych celów.
Antysemityzm stanowi jeden z najbardziej trwałych elementów składowych światopoglądu Ryszarda Wagnera. Pierwsze wzmianki o „przeklętym robactwie żydowskim” pochodzą z listu do Theodora Apla (marzec 1842 r.). Publicznie jako antysemita dał się poznać w 1850 r. ogłaszając drukiem broszurę „Żydostwo w muzyce”. Zawarte w niej poglądy wskazują jednoznacznie, że Ryszard Wagner przekonany był o istnieniu „natury” czy „istoty” żydostwa, niezależnej od wszelkich uwarunkowań religijnych, moralnych, czy historycznych. Na istotę tę składał się m. in. kult pieniądza i dóbr materialnych, a także brak „jakichkolwiek zdolności artystycznych”.
Zdaniem kompozytora Żydzi potrafili tylko żerować na dorobku innych kultur, eklektycznie mieszając ze sobą style, formy, inspiracje, nie ofiarując w zamian ani żywej myśli, ani prawdziwie głębokiego doświadczenia estetyczno-metafizycznego. Koncepcja „istoty żydostwa” pozwalała Ryszardowi Wagnerowi na jasne wyartykułowanie opozycji „niemieckości” i tego, co „nie-niemieckie”. Z „niemieckością” połączył on takie słowa, jak „prowincja, kultura, duchowość, autorytet, idealizm, głębia, oryginalność i twórczość”. Z tym, co niemieckie nie jest i być nie może powiązał „wielkie miasto, cywilizację, powierzchowność, demokrację, materializm, roztargnienie, naśladownictwo i wyzysk”*. Jak podkreśla Gottfried Wagner, w ostatnich latach życia kompozytor znalazł dodatkową podbudowę dla swojej ideowej postawy – była nią koncepcja degeneracji ras sformułowana przez Josepha Arthura de Gobineau.
Przez „rasę” rozumiał Gobineau grupę ludzi o identycznych cechach biologicznych, a więc niedających się zmienić. Twierdził również, że to rasy odgrywają decydujące znaczenie w kulturze i historii. Jedyną autentycznie twórczą rasą są, zdaniem Gobineau, Ariowie o „białej krwi”. Rozwijana przez nich kultura upadła jednak wskutek mieszania się ras, będącego źródłem upadku człowieka i wszelkich dziejowych nieszczęść. Regeneracja kultury możliwa jest tylko o tyle, o ile postawi się na aryjskość, eliminując wszelkie rasy podludzi, zwłaszcza Żydów. Koncepcję zagłady Żydów sformułował Ryszard Wagner już w tekście „Żydostwo w muzyce” apelując, by Żydzi wzięli dobrowolny udział w samozagładzie: „Jeśli weźmiecie bez zastrzeżeń udział w tej samounicestwiającej, krwawej walce, wtedy będziemy zgodni i nierozdzielni! Zwróćcie jednak uwagę, że wybawieniem z ciążącego na was przekleństwa może być tylko wybawienie Ahaswera – zagłada!”. Podobne wątki pojawiają się w tzw. „pismach regeneracyjnych”, ogłaszanych przez Ryszarda Wagnera pod koniec życia i włączonych przez niego w dziesiątym tomie Pism zebranych jako ideowy komentarz do Parsifala. Patrząc na ten utwór przez pryzmat „pism regeneracyjnych” widać, że „w swej najmroczniejszej warstwie Parsifal stanowi alegorię upadku i zbawienia Aryjczyka. W przypadku Amfortasa jego własna grzeszna krew stanowi przeciwieństwo boskiej krwi Chrystusa, gdyż została zhańbiona przez obcowanie cielesne z niższą rasowo Kundry. To przestępcze mieszanie ras stanowi istotę aryjskiego dylematu” (Robert W. Gutman). Echa antysemityzmu słychać jednak nie tylko w Parsifalu. Wspomnieć wystarczy postaci Mimego czy Sekstusa Beckmessera, z ich synagogalnym „zaśpiewem” i żądzą panowania i pieniędzy. Co ciekawe, ideologia rasistowska obecna jest nawet w miłosnym duecie Zygfryda i Brunhildy wieńczącego drugi dzień tetralogii. „To jest muzyka Gobineau – pisał Ryszard Wagner –, to jest rasa. Kto ma mi dać te dwie istoty, które wybuchają radością, kiedy się widzą; cały świat tylko po to istnieje, by takie dwie istoty mogły się zobaczyć!”.
|
Gottfried Wagner
kliknij, aby powiększyć...
|
Czysto pragmatyczny stosunek do innych ludzi widoczny jest w całym życiu Ryszarda Wagnera. Jako przykład służyć mogą postaci Giacomo Meyerbeera, Hansa von Bülow czy Franciszka Liszta. Przypadek Ludwika II Bawarskiego jest jednak szczególnie poruszający. Kompozytor wykorzystał bowiem z pełną perfidią młody wiek monarchy, a także jego skłonności homoseksualne. W listach deklarował mu „prawdziwie męską miłość”, uznawał się za wyłączną własność swego „Ukochanego Przyjaciela”, a nawet skrzętnie krył romans z Cosimą von Bülow, byle tylko nie poddać w wątpliwość swego „duchowo-miłosnego zaangażowania”. Faktycznie zależało mu na dwóch rzeczach – pieniądzach i władzy, które zapewnić mu mogły decyzje królewskiego „kretyna”, zależność od którego uznawał za „hańbę, za coś niesłychanego i nieznośnego”.
Jeśli uznać książkę Gottfrieda Wagnera za mowę oskarżycielską, to sąd nad Ryszardem Wagnerem należeć będzie do czytelnika. W odniesieniu do postaci kompozytora mój wyrok jest bezapelacyjnie skazujący. Nie potrzebuję nawet retorycznej przesady Gottfrieda Wagnera, który wygrywa są niechęć do pradziada podkreślając na każdym kroku, że szkalowane przez niego postaci szerzyły oświecenie, tolerancję, zrozumienie, czy – jak Ludwik II Bawarski – promowały emancypację Żydów. Autor nie przekonał mnie jednak co do tego, że skazanie Ryszarda Wagnera oznaczać musi również potępienie jego twórczości.
Zgadzam się oczywiście z tym, że światopogląd kompozytora znajduje odbicie w jego spuściźnie artystycznej. Co więcej, jestem przekonany, że potrzebne są interpretacje, dla których kluczem będą choćby „pisma regeneracyjne”. Nie sądzę jednak, by zawartości Wagnerowskich oper i dramatów dało się zredukować do światopoglądu ich twórcy, a biografizm uznać za jedyną właściwą perspektywę interpretacyjną. Ryszard Wagner był twórcą zbyt wybitnym, by jego partytury nie kryły naddatku mnogich sensów, czekających na wydobycie i pokazanie. Nie wolno także zapominać, że obecny w dramatach Ryszarda Wagnera „handel żywym towarem, złodziejstwo, rozbój i wymuszenie, bratobójstwo, wiarołomstwo i kazirodztwo, podawanie środków odurzających umożliwiających gwałt, mord z zasadzki i podpalenie” nie są tylko efektem chorego światopoglądu kompozytora, ale składową wszelkich mitologii, które – chcąc nie chcąc – opowiadają o człowieku prawdę możliwie najszerszą. O tym, że artystyczna spuścizna Wagnera nie musi być „zepsuta od wewnątrz” świadczyć może na przykład realizacja „Latającego Holendra” pod batutą Ottona Klemperera. Anja Silja buduje w niej portret Senty wolny zarazem od „romantycznego rozmarzenia”, któremu sprzeciwiał się sam Ryszard Wagner, jak i nordyckiej siły, którą w tej postaci kompozytor chciał widzieć. Senta jest tu raczej psychopatką i neurotyczką, postacią niebezpieczną i dla siebie, i dla otoczenia. Wymowa dzieła nabiera przez to wymiaru mocno dwuznacznego, stawiając pod znakiem zapytania sensowność końcowej apoteozy.
Gottfried Wagner jest nieprzejednany i jednoznaczny. To zarazem słabość i siła jego książki. Słabość, z retoryczną przesadą trudno się bowiem zgodzić „w całej rozciągłości”. Siłą, nie da się już bowiem przemilczeć tego, co w postawie życiowej i twórczej Ryszarda Wagnera jest niebezpieczne i chore. Głos tak radykalny był potrzebny. Inaczej – także dzięki polityce rodziny – mógłby do nas nie dotrzeć.
Książka Gottfrieda Wagnera jest lekturą obowiązkową. Pamiętać tylko trzeba, że rolą prokuratora jest oskarżać. Rolą sędziów – rozważyć każdy argument na korzyść oskarżonego.
Marcin M. Bogusławski
* Poglądy Ryszarda Wagnera przypominają mi postawę Martina Heideggera, którego „Czarne zeszyty” ujrzały niedawno światło dzienne. Wątki ekologiczny, antycywilizacyjny i antytechniczny stanowią trwały element niemieckiego nacjonalizmu. Warto by kiedyś przyjrzeć się im z bliska.
Komentarze (9)